Wakacje z cukrzykiem

No właśnie, jak to jest z tymi wakacjami?

Chciałoby się powiedzieć: „No jak to, jak? Normalnie!”.

Ale czy na pewno?

Myślę, że w pewnym stopniu tak, ale też nie tak do końca.

Oczywiście wakacje, wspólny urlop, wolny czas na odpoczynek i naładowanie baterii są całkiem normalne. Z cukrzykiem można się świetnie bawić i nie trzeba się ograniczać. Można jak najbardziej próbować nowych rzeczy. Ba, nawet jest to wskazane! No bo, czemu nie?

Wydaje mi się, że te wyjazdy wakacyjne to taki czas, kiedy udaje nam się wrzucić trochę na luz z tą chorobą. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że zazwyczaj wcale nie wychodzi to tak źle.

Czerpiemy wtedy radość i siłę ze wspólnie spędzonych chwil, ze zwiedzania. I to jest fajne!

Sporo się ruszamy, spędzamy czas w jakiś sposób aktywnie, dzięki temu też te cukry są „lepsze”.

Ale nie zawsze jest tak sielankowo.. czasem może się coś wydarzyć, wprowadzić zamęt i trochę nerwów. W życiu tak już bywa, co nie?

I tutaj wracamy do czasu sprzed wyjazdu.

To jest właśnie ten moment, kiedy musimy się zastanowić, co może się ewentualnie wydarzyć i jak powinniśmy się ubezpieczyć na wypadek takiego zdarzenia.

O czym mówię? O pakowaniu, rzecz jasna!

Wakacje z cukrzykiem są niemal całkiem normalne, ale jak co dzień, trzeba mieć przy sobie kilka ważnych rzeczy, na wypadek niespodziewanych sytuacji. A i nawet więcej.

My jesteśmy już po wakacjach i śmiało mogę wam zdradzić, że mieliśmy ze sobą jedną walizkę gratis z cukrzycowym osprzętem.

Najpierw przeanalizowałam co się może ewentualnie wydarzyć, spisałam listę rzeczy, które powinnam ze sobą zabrać, a następnie przeszłam do pakowania.

I wiecie co? Bardzo się cieszę, że tak skrupulatnie podeszłam do sprawy.

W trzeci dzień wakacji padła nam pompa insulinowa. Na szczęście miałam ze sobą peny, a w smsie kod recepty na insulinę. Nasze wakacje były w Polsce, więc postanowiłam nie realizować jej przed wyjazdem, a zostawić na wypadek, gdyby jednak zaistniała konieczność wykupu insuliny. Ze sobą zabrałam uzupełnione zbiorniczki. Kod na insulinę i puste zbiorniczki zabrałam ze sobą, na wypadek, gdyby się okazało, że te z insuliną nie przetrwały podróży. No w końcu różnie to bywa, prawda? A i gdyby pompa padła, to z uzupełnionym zbiorniczkiem nic nie zrobię, bo do pena go znowu nie wsadzę. I dobrze wyszło, że awaria pompy nie popsuła nam planów, bo byłam przygotowana na każdą ewentualność, a my mogliśmy się cieszyć wspólnymi wakacjami do końca.

A Ty jakie masz patenty na wakacje z cukrzykiem?

Podziel się w komentarzu.

Ściskam, Ania.

@cukierkowo_z_thermomixem

Anna Kuc

Bardzo się cieszę, że do mnie zaglądasz.
Jestem szczęśliwą żoną oraz mamą dwójki dzieci. Kocham zwierzęta, dlatego w naszym domu zawsze jest jakiś sierściuch. Mam psa, kota i dwa szynszyle. Uwielbiam gotować, a większość potraw modyfikuję. W wolnym czasie zajmuję się rękodziełem. Kiedy na cukrzycę zachorował mój syn, zaczęłam się edukować w tym temacie. 

Udostępnij wpis

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

Więcej wpisów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.